Quantcast
Channel: Wiedzma bloguje (Czarownicująca)
Viewing all 263 articles
Browse latest View live

OT, TAGi i prywata

$
0
0
www.olpictures.ru
TAGI TAGOWE
Gry i zabawy blogowe - TAGi!

TAGi i OT
TAG: Muszę to mieć!
TAG - Jesteś piękna!
Znowu TAG - 50 pytań do... Wiedźmy
TAG - 11 questions
Tag 11 - podejście drugie :) i organizacyjnie
TAG: wiem co jem!
TAG LUBIĘ TO!
TAGI - 7 sekretów i 2x11 pytań
TAG Październik miesiącem maseczek! Gruszka z miodem
Wyróżnienia i TAGi :)
Październikowa maseczka - na tak, na nie i na TAG ...
TAG Liebster blog
Christmas Tag!
TAG Moje kosmetyczne dziwactwa i sekrety
Cookie time! So Sweet Blog Award  

PRYWATA I OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Kategoria, którą najłatwiej opisać jako "pozostałe".

Witam
Jak się darzy to się darzy - wygrana w konkursie u Anwen
Garść drobiazgów
Jak wiedźma o wiedźmie
Przedświątecznie i tagowo
Polecanka
O wszystkim i o niczym
Elaborat, czyli wrażliwcem jestem...
Wiedźma kręci
Muszę mieć więc mam!
Zmiany, zmiany...
Organizacyjnie
Coś innego :)
Prywata
...i po zawodach
Wpis absolutnie oftopowy :) Podróż sentymentalna
Konkursowo
Czerwiec miesiącem oszczędności?
Dwie sprawy
Takie tam ;)
Współpraca - Zielarnia Lawenda
Agapeanimali - Licytujemy!
Przypominajka - aukcje Agape Animali!!
Never forget you :)
Notka organizacyjna i zapowiedzi
Wakacje! :D
Czas zmian :)
Fotorelacja z wakacji! :D
Wiedźma contra oponka!
Przechwałkowo
PROMYK SŁOŃCA
Ogłoszenia parafialne - maska Bingo shea szuka dom...
Notka Organizacyjna Bingo
Inteligentny wpis - o rodzajach inteligencji
Dziękuję!! :D
Notka dezorganizacyjna :)
Po linku do Kotła - hasełka z google
Fotorelacja z zimowego wypadu
Lutowo-pośpiechowo
Moje Drogie Czytelniczki!
Notka dezorganizacyjna :)
*MILIJON* ...Naturalnie u Wiedźmy :)
Miały być wyniki... będzie dogrywka :) Konkurs u Wiedźmy
Wyniki konkursu :D
Lusterkowe wyróżnienie :D
Pozytywnie
Ogłoszenie parafialne - Wiedźma znowu testuje
Jestem w impasie - więc sobie pomarudzę ;)
Bardzo niewłosowe akcesoria
Zrób sobie... e-booka na komórkę :) 
Short news
Trochę Short News, trochę o niczym :)

 
post signature

Receptury Babuszki Agafii, Organiczna Pasta Do Zębów Agafji Propolisowa Wybielająca

$
0
0


Piszę pókim na świeżo :)

Właśnie kończy mi się tubka tytułowej pasty, którą mam przyjemność testować od początku czerwca. Używam jej codziennie i oficjalnie się od niej uzależniłam :)

Na wstępie muszę zaznaczyć, jak wygląda moja codzienna ząbkowa rutyna: po primo - posiadam szczoteczkę elektryczną (i bardzo ją sobie chwalę). Po secundo - moje zęby i dziąsła wymagają specjalnego traktowania, najczęściej w postaci zestawu past Sensodyne (na odsłonięte i nadwrażliwe szyjki zębowe, pamiątkę po aparacie ortodontycznym) i Meridol (na krwawiące dziąsła), które stosuję naprzemiennie zależnie od potrzeb. Na drogeryjne pasty często miewam negatywną reakcję śluzówki, objawy alergii, łuszczenie itp. Jak wrażliwiec, to na całej linii :)


OPIS PRODUCENTA


Organiczna pasta do zębów z delikatnym efektem wybielającym - idealna do codziennego użytku. Zapewnia wysoką ochronę przed próchnicą, kamieniem i nalotem nazębnym. Delikatna ścierna formuła z enzymami mleka usuwa plamy powierzchniowe i przywraca biel zębów, nie niszcząc szkliwa i nie podrażniając błon śluzowych jamy ustnej.
Składniki aktywne:
Organiczny ekstrakt cedrowego propolisu - składniki kitu pszczelego zabijają bakterie paciorkowce, a szczególnie Streptococcus mutans, która jest odpowiedzialna za inicjowanie procesu próchniczego a następnie zapobiegają dalszej demineralizacji zęba.  Propolis stymuluje gojenie się dziąseł, posiada łagodne działanie ściągające, działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia.
Enzymy mleczne –laktoferyna, laktoperyksydaza, oksydaza glukozowa, lizozym gwarantują ochronę przed bakteriami podobnie jak mleko matki. Charakteryzują się różnymi właściwościami ochronnymi: lizozym niszczy szkodliwe bakterie, laktoferyna hamuje wzrost, laktoperyksadaza wpływa na skład mikroflory w jamie ustnej, co zmniejsza zapalenie dziąseł i tworzenie sie nalotu nazębnego, który doprowadza do wczesnej próchnicy zębów.
Kwiatowy pyłek pszczeli  - ważną cechą pyłku pszczelego jest jego działanie antybakteryjne i antygrzybicze. Polecany jest w stanach zapalnych gardła i jamy ustnej, najlepiej w połączeniu z propolisem, czyli kitem pszczelim.


Skład: Aqua with infusions of  Organic Propolis, Perga Extract, Mel, Cynoglossum Officinalis Extract, Morus Alba Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Melilotus Officinalis Extract, Tilia Cordata Flower Extract (lipa), Vegetable Glycerin (roślinna gliceryna), Hydrated Silica (naturalny minerał, subst. ścierająca), Calcium Carbonate, Xylit (z syberyjskiego cedra), Sodium Cocoyl Glutamate (detergent z aminokwasów i roślinnego oleju), Xantan Gum (naturalny zagęstnik), ChondrusCrispus (karagenian), Natural Flavor, Sodium Benzoate (konserwant z owoców rokitnika), Potassium Sorbate (konserwant z owoców jarzębiny), Lactoperoxidase, Glucose Oxidase, Lactoferrin (mleczne fermenty)

[Co się niestety zdarza - skład na opakowaniu różni się nieco od składów podanych na stronach producentów i dystrybutorów]


Nie czuję się specjalistą d/s analizy składu past do zębów, chociaż pobieżnie składniki znam (Szczotka pasta... czyli nieśmiała analiza składu past do zębów). Składniki odpowiedzialne za mycie i konsystencję wyglądają na standardowe, w stronę łagodniejszych.
Detergent jest stosunkowo łagodny, drobinki ścierne standardowe, barwniki i konserwanty z tych raczej bezpiecznych.
Obiecanych enzymów mlecznych niestety brak.
Co odróżnia tę pastę na tle sklepowych czy nawet aptecznych to:
  • brak fluoru i jego związków w składzie, wedle mody na jego unikanie
  • masa ekstraktów - z głogu, prawoślazu, rumianku, brzozy i lipy, które mogą mieć łagodzące i przeciwzapalne działanie na dziąsła i śluzówkę jamy ustnej
  • obiecane produkty pszczele faktycznie są, a nie tylko ich aromat :) ekstrakty z propolisu i miodu o działaniu leczniczym i łagodzącym oraz wosk pszczeli działający osłaniająco na zęby i dziąsła

WRAŻENIA

Do pasty, która nie ma specjalistycznych składników podeszłam z małą obawą. Na szczęście niesłusznie :)

Spotkałam się z opinią, że pasty Babuszki nie są tak orzeźwiające jak drogeryjne i słabo się pienią i z tym nastawieniem podeszłam do testów. Otóż odświeżanie i pienienie się jest na poziomie znanych mi dobrze w/w past leczniczych :)

Opakowanie - plastikowa tubka z dużą zakrętką, an której można postawić tubkę, schowana w pudełku z fałdowanej tekturki z etykietą kojarzącą się ze starodawnymi kosmetykami.

Wygląd - kolor żółtawy, konsystencja standardowa, kremowa.

Smak - słodkawa, o odznaczającym się smaku propolisu, czyli miodowo-gorzkawa. Nie odświeża z efektem lodowca, ale pozostawia świeży posmak czystości w ustach.
Mój jaśniepan czteroletni spróbował, bo dzięki braku fluoru można dać pastę dzieciom - ale orzekł, że pasta jest zbyt pikantna ;)

Wydajność - bardzo dobra :) Na dokładne umycie ząbków wystarczy mi porcja pasty wielkości groszku albo i dorodnej soczewicy! Czyli jak w przypadku normalnej pasty.

Wybielanie - no nie czarujmy się, jakiego wybielania można oczekiwać po paście do zębów bazującej na naturalnych składnikach? Wybielania brak. Ale...

Usuwanie osadu i doczyszczanie ząbków do skrzypienia - bdb :)

Utrzymanie wrażliwych dziąseł w dobrej kondycji - bdb :) Jak również - pomimo odstawienia pasty Sensodyne raczej nie miałam problemu z nasileniem nadwrażliwości szyjek zębowych powyżej normalnego poziomu. Po upływie dwóch miesięcy (dopiero po dwóch!) wrócił problem krwawiących dziąseł, ale przyczyny mogą być też inne, związane z moim trybem życia ostatnimi czasy.

Działanie antygrzybicze, antybakteryjne i przeciwzapalne - podczas stosowana w/w pasty nie przytrafiły mi się stany zapalne dziąseł, afty ani innego typu dolegliwości, do których niestety mam tendencje :) Ponownie nie mam pewności, czy to zbawienny wpływ propolisu, czy akurat po prostu nic mi się nie przyplątało ;)

Wpływu braku fluoru na stan zębów nie jestem w stanie ocenić bez specjalistycznych badań.

Cena - ok. 17zł / 75ml, czyli zbliżona do past typu Sensodyne i Meridol bez promocji. W związku z niezłą wydajnością i bardzo przyjemnym działaniem - cena jest OK :)

Dostępność - babuszkowe pasty kupicie w sklepach z kosmetykami naturalnymi, np w mojej niezastąpionej Zielarni Lawenda (KLIK) :)

Jeśli chodzi o samo działanie, to powiedziałabym - pasta jak pasta, bardzo dobra ale co może zachwycać w czymś tak prozaicznym jak pasta do zębów? Otóż mnie zachwyca to: od lat się nie zdarzyło, żeby romans z innymi pastami niż moje dwa wymienione wyżej pewniaki skończył się dobrze. Tymczasem romans z babuszkową pastą trwał aż do końca tubki i nawet ma sporą szansę na sequel :) Tylko przez kilka dni miałam potrzebę sięgać po silniejszy oręż. Do tego odpowiada mi smakowo, lubię nietypowe, wytrawne nuty :) Prawdopodobnie na miesiąc przeproszę się z moimi starymi znajomymi pastami, ale w razie potrzeby zmiany - mam jeszcze pięć babuszkowych past do wypróbowania, a borówkową to w pierwszej kolejności :)

Pastę: Receptury Babuszki Agafii Organiczna Pasta Do Zębów Agafji Propolisowa Wybielająca testowałam dzięki Zielarni Lawenda. Fakt otrzymania pasty nie ma wpływu na moją opinię.

Znacie? :) Lubicie?
Możecie mi polecić inną niedrogeryjną pastę do zębów, sprawdzoną przez wrażliwe buzie? 
A może znacie dobrą eko-pastę dla dzieci?


post signature

Zamiast sierpniowej pielęgnacji włosów

$
0
0
światło naturalne, dzień słoneczny

Miesiąc sierpień upłyną pod znakiem... braku zabiegów pielęgnacyjnych na włosy :)
Po wizycie u dermatologa z poparzonym i niedającym się ukoić skalpem - zrezygnowałam z zabiegów pielęgnacyjnych prawie całkowicie, ograniczając się do mycia włosów i aplikowania leków na skalp. Jakiekolwiek maseczki, oleje i płukanki mogłyby a) przeszkodzić leczeniu b) dokarmić ewentualne drożdżaki, które mogą żerować nie tylko na tłustej skórze jak się okazuje. Po miesiącu mogę z ulgą oznajmić, że skalp powoli wychodzi na prostą.

Dokładne zalecenia lekarskie zostały dopasowane do mojego szczególnego przypadku i nie podam ich, żeby Was przypadkiem nie kusiło próbować :)

O kondycji samych włosów natomiast mogę napisać krótko - jest niegodna włosomaniaczki. Suche, matowe i bez życia. Powód jest, znam go i niestety nie mogę wyeliminować - nazywa się "autoimmunologiczna niedoczynność tarczycy". Mimo wszelkich starań, kondycja moich włosów, paznokci i cery nie do końca zależy ode mnie :P
Aczkolwiek codzienne dogadzanie włosom czy bogata dieta bardzo pomaga - tak chwile zaniedbania od razu widać :]

Zamiast kolekcji kosmetyków

Kuracje na włosy stosowane w sierpniu:
  • żadna!

Kuracje na skalp stosowane w sierpniu:
  • miód propolisowy  - miód, a zwłaszcza miód propolisowy to skoncentrowana dawka substancji z jednej strony odżywczych i łagodzących, z drugiej - przeciwgrzybiczych i antybakteryjnych. Używałam niepełnej łyżeczki miodu jako dodatku do rozwodnionego szamponu (metoda kubeczkowa) i jako płukanki po myciu. Po płukance o dziwo włosy były świeże, gładkie a skręt trwalszy.
    UWAGA: miód i produkty pszczele są silnymi alergenami, więc w przypadku skłonności do alergii należy wykonać wcześniej próbę alergiczną. Miód może rozjaśniać włosy i przyspieszać wypłukiwanie się farby. Miodowe włosy mogą wabić owady ;]
  • wcierka łagodząca - Emolium, Emulsja do skóry głowy (recenzja) - przydatny nawilżacz skalpu, o wiele bardziej praktyczny w stosowaniu niż żel lniany - i nie przedłuża czasu schnięcia włosów, tak jak glutek!
  • pianka łagodząca poparzenie - Farmona, Pantenol, Pianka do twarzy i ciała odbudowująco-naprawcza (strona producenta) - pomogła mi zwłaszcza na początku leczenia poparzonej skóry głowy. Niewielkie ilości pianki nie są widoczne na włosach i łatwo je wyczesać, aby nie były też wyczuwalne. Większe ilości niestety tworzą na głowie lepką skorupkę, która na szczęście łatwo się zmywa. Pianka świetnie sprawuje się też nakładana na wilgotny skalp i roztarta na włosach - wygładza i nawilża.
    UWAGA: pantenol jest humektantem, czyli może zmniejszać odporność włosów na wilgotność powietrza. Również co wrażliwsze czupryny będą wymagały dodatkowej porcji protein dla zachowania równowagi składników odżywczych.

Inne metody dbania o skalp i włosie:
  • czapki, kapelusze i chustki

Zamiast "miesiąca w zdjęciach"

Bieszczady, Tarnica, 1346 m n.p.m.

I podkład muzyczny:

 
Jak Wam minął sierpień??
 
Pozdrawiam cieplutko!

post signature

Short news - cz.3

$
0
0
Dawno nie było dawki szortów :) Zapraszam!

#

Blog zasłużył sobie na mały prezent... Tak i Wy, moi drodzy czytelnicy i czytelniczki :)
Wasz ulubiony ;) blog ma teraz nowy, łatwiejszy do zapamiętana adres :)


Wszystkie dotychczasowe linki powinny nadal działać. W razie jakichkolwiek nieprawidłowości proszę dać mi znać a komentarzach! Obsługa domeny to dla mnie nowość, ale chętnie się poduczę :)

#

Rossmann znowu zmienia!
Tym razem "ulepszeniu" podlega seria Babydream. Zwróćcie uwagę podczas zakupów - zmianie uległa nie tylko etykietka...


Przykład: Babydream, Wasch und Duschcreme

Stary skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Cocoamphoacetate, Acrylates Copolymer, Parfum, Cocoglucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Cocoyl Glutamate, Sodium Lauryl Glucose Carboxylate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Styrene/Acrylates Copolymer, Glyceryl Caprylate, Sodium Hydroxide, Citric Acid. (KWC)

Nowy skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Cocoamphodiacetate, Acrylates Copolymer, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Parfum, Sodium Cocyl Glutamate, Sodium Lauryl Glucose Carboxylate, Glyceryl Caprylate, Citric Acid, Styren/Acrylates Copolymer, Sodium Hydroxide, p-Ansic Acid, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder (źródło)

Różnica na pierwszy rzut oka nie jest ogromna, ale nie wiemy, czy nie pozmieniały się proporcje składników, konsystencja, pH - a co za tym idzie działanie ;] Dajcie znać, czy widzicie różnice?

Może się okazać, że niektóre produkty nie zmieniły składów - Rossman póki co wprowadza nowości stopniowo.

#

Dodane po chwili!
Jak pewnie już wszyscy wiedzą, dzisiaj Blogi mają swoje święto :) Czegóż więc mogę życzyć mojemu blogowi? Aby rósł zdrowo i cieszył "mamusię" tak jak do tej pory ;)
Czego i Wam i Waszym blogom życzę!

#


Życzę bardzo udanej reszty weekendu!
Buziaki!

post signature

Wiedźma vs Malassezia, czyli kuracje przeciwgrzybicze na wrażliwą skórę głowy

$
0
0

http://www.pfdb.net
Malassezia globosa - Temu państwu zawdzięczamy m.in. łupież tłusty

Zamiast wstępu!
Historia prawdziwa, moja. Dermatolożka zdiagnozowała mi na łbie drożdżaki i radośnie zapisała Pirolam. Jakkolwiek diagnozie ufam - tak popatrzyłam na skład szamponu i zgroza mnie ogarnęła. Po kolei wszystkie znane mi detergenty, od najmocniejszych! Że ja, naczelny wrażliwiec RP, i to z poparzoną głową - mam sobie rypacza aplikować!? Jak skalp uzdrowię to będzie i rypacz, ale teraz... 

Czy da się grzyba wygonić nieco delikatniej?

No i wygląda moi państwo na to, że się da! A przynajmniej - można próbować :)

~DOPISEK!~
Infekcje to problem dermatologiczny, choroba, którą zdiagnozować i leczyć winien lekarz, nie my sami wedle naszego widzimisię. W moim konkretnym przypadku - gdybym miała możliwość przeprowadzić leczenie wg zaleceń lekarza - zrobiłabym to. Robiłam test na znacznie łagodniejszym odpowiedniku i niestety podrażnienie było ogromne, nie do ukojenia. Mój szampon z SLS zamieniam na przepisany Pirolam ew. inne apteczne zamienniki, ale nie dam rady wprowadzić go do częstszego użytku, tak jak wymaga tego przebieg leczenia... Niestety muszę się wspomagać innymi sposobami, które będą bezlitosne dla najeźdźcy ale łagodne dla podrażnionej skóry.

Poniższe zestawienie proponuję traktować jako:

  • koło ratunkowe dla osób z bardzo wrażliwą skórą, która nie zniesie leczenia gotowymi preparatami,
  • profilaktyka dla osób ze skłonnością do łupieżu i drożdżaków.


Zamiast drugiego wstępu - teoria u lepszej niż ja znawczyni tematu:

1. Nie dokarmiać

Grzyby nagłowne lubują się w bogatych odżywczych kosmetykach naturalnych, zwłaszcza przepadają za:
  • NNKT omega-9, których sporo jest zwłaszcza w olejach opisywanych jako regenerujące włosy... (pełna lista TU - lista nr 1),
  • ale też pewnie nie pogardzą słodziutkimi ekstraktami owocowymi, odżywczymi ekstraktami i masą różnego dobra.

2. Wykurzyć

Drożdżaki generalnie nie przepadają za ziołami, a zwłaszcza za:
  • czosnkiem,
  • glistnikiem jaskółcze ziele,
  • złocieniem maruna (źródło),
  • kurkumą,
  • rozmarynem,
  • tymiankiem,
  • bazylią,
  • oregano,
  • henną (lawsonia inermis),
  • i wieloma z ziół hinduskich (spisy i opisy znajdziecie u Łojotokowej Głowy: 1, 2 i 3)
 Popularny oręż w walce z wrogiem to olejki eteryczne:
    • lawendowy, 
    • geranium, 
    • z drzewka herbacianego, 
    • eukaliptusowy, 
    • paczulowy, 
    • rozmarynowy [źródło],
    • grapefruitowy,
Uwaga: Wyżej wymienione olejki eteryczne mają na tyle dobre działanie antyseptyczne, że w kosmetykach ekologicznych zastępują konserwanty!
Niestety - mogą 1) wysuszać skórę 2) uczulać.

Oprócz tego spośród skutecznych produktów przeciwgrzybiczych a jednocześnie delikatne dla skóry:
  • miód (prawdziwy!!)
  • miód propolisowy,
  • kwas kaprylowy (w oleju kokosowym),
  • kwas jabłkowy (w occie jabłkowym).
Uwaga:  miód może rozjaśniać włosy i jest silnym alergenem. Olej kokosowy nie sprawdzi się na każdych włosach, zwłaszcza porowatych. Ocet jabłkowy bezwzględnie należ rozcieńczyć wodą tak, by miała tylko kwaśny posmak.

Spośród łatwo dostępnych leków/środków bez recepty można wybrać:
  • Clotrimazolum 1% krem (od 2zł),
  • puder propolisowy (od 9zł),
  • Daktarin 2% krem (od 17zł).

3. Sprowadzić konkurencję

Spustoszone tereny warto skolonizować - przyszły rozrost populacji niechcianych przez nas drożdżaków może przyhamować sprowadzenie na te tereny innej, przyjaznej nam flory, którą znajdziemy zwłaszcza w:
  • drożdżach piwnych i piekarskich (przykładowa maseczka KLIK),
  • jogurcie naturalnym (o możliwie prostym składzie, tzn mleko + szczepy bakterii).

4. Jak zapobiegać?

Hmmmm... Jako, że drożdżaki żyją na naszej skórze - raz ujawniona tendencja pokazuje, że ryzyko nawrotu towarzyszyć nam będzie już zawsze, dlatego warto od czasu do czasu przeprowadzić profilaktycznie kurację o lekkim działaniu przeciwgrzybiczym, np pielęgnującą włosy maseczkę miodową, szampon z lawendą albo płukankę z octu jabłkowego. Nie dla nas jest też olejowanie skóry głowy czystymi olejami z dużą zawartością NNKT omega-9 (KLIK, lista nr1) - wybierajmy te z inną zawartością kwasów tłuszczowych (najlepiej kokosowy) albo ziołowe (jeśli możemy).
Możemy też zadbać o dietę, żeby skóra produkowała nam sebum dobrej jakości (jeśli już nie dbamy o dietę z innych dziwnych powodów :) ).


Wszelkie uwagi znawców tematu mile widziane a wręcz pożądane! :)


To tylko teoria...
A może znacie te kuracje w praktyce? Proszę o info w komentarzach!


post signature

Znowu shorty!

$
0
0
Witajcie!
Szybki news dla mieszkanek podkarpacia a szczególnie jego zacnej stolycy.
Powstały nowe miejsca, w których można wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze ;]

#1 - HEBE

http://www.drogeriahebe.pl
Lokalizacja: Rzeszów, al. Piłsudskiego 34, CH Europa II, Parter KLIK
W drogeriach Hebe znajdziecie m.in. kilka szaf kolorówki i wielki ołtarz dla włosomaniaczek, pełen Kallosów i dobra wszelakiego :)

W sumie mamy już Wis-pole, ale drogerii nigdy dość :)

#2 - LAFARMA Perfumeria - Apteka



Lokalizacja: Rzeszów, Galeria Rzeszów, al. Piłsudskiego 44, Piętro -1

Znajdziecie tam sporo rosyjskich kosmetyków - już na wystawie kusi Babuszka Agafia, wnikliwsi spotkają wewnątrz produkty marki Khadi, Natura Siberica i Love2Mix. Nie taki wielki wybór jak w mojej ulubionej Zielarni, ale godziny otwarcia o wiele bardziej przystępne ;]

#3... Nie do końca newsik :)

Plotka głosi, że marka Sylveco, znana m.in. z kremów do twarzy (moje opinie o kremach - lekkim z rokitnikiem i tradycyjnym brzozowym) - btw podkarpacko-rzeszowska - ma zamiar niedługo udostępnić światu swój pierwszy szampon! Jestem szalenie ciekawa tego produktu :)


post signature

Wyprawka wrześniowa

$
0
0
Jako, że nie jestem już uczennicą ani nawet studentką - wrzesień jest dla mnie początkiem reszty życia tak samo, jak każdy kolejny miesiąc. Może bardziej symbolicznie, bo po ciężkim, upalnym lecie przywitał nas przedwczesną jesienią...


Wśród ostatnich zdobyczy znalazła się wygrana w konkursie u Kosodrzewiny79:

  • Alvedre, Szampon regenerujący
  • Balea, Kuracja 2-minutowa Blask koloru
  • Tara Smith, C Curls Conditioner
  • Gliss Kur, Maska Oil Nutritive (wycofana ze sprzedaży - zmieniają pudełka, razem ze zmianą image'u lubi iść zmiana w składzie, nawet jeśli nie widać tego po spisie INCI)
Ku mej radości - te konkretne produkty z DM nie mają w składzie alkoholu, którego mój skalp bardzo nie lubi... Odżywka Tara Smith przyda się przy odzyskiwaniu skrętu, który ostatnimi czasy zanikł. Maska Gliss Kur wydaje się być odpowiedzią na potrzeby moich włosów w ogóle - mieszanka olejowa z masłem shea na czele, średni silikon i tylko odrobina keratyny dla wigoru fal! (Dla włosów choć odrobinę cieńszych niż moje może być o wiele za ciężka!)

Zielarniowe testy na wrzesień:

  • BingoSpa, Solanka Borowinowa z arniką  i eukaliptusem (KLIK)
  • Sylveco, Tymiankowy żel do twarzy (KLIK)
Nie jestem kąpielowym stworzeniem, ale nie ma nic lepszego, niż kąpiel po męczącym treningu! To najlepszy sposób na wyciszenie się przed snem i ukojenie zmęczonych mięśni.
Żel Sylveco - to świeżutka nowość! Pierwszy wyrób myjący tej marki, o przepięknie prostym składzie:


Miejmy nadzieję, że nie jest dosłowną zapowiedzią szamponu, gdyż produkt o tak prostym składzie nie ma prawa mieć konsystencji dobrze sprawdzającej się na włosach...

I jeszcze luksus dla stóp!
Niedawno nawiązała ze mną kontakt pani Matylda, przedstawicielka dystrybutora produktów do pielęgnacji stóp - z propozycją testów.
Większość z Was zapewne słyszała już o skarpetkach żelowych, złuszczających stopy nie w trakcie, a kilka dni po zabiegu? Słyszałam i ja, i jestem ciągle zaintrygowana działaniem i skutecznością, więc propozycja spadła mi jak z nieba :)
Więcej o tym produkcie przeczytacie na sexownestopy.pl!


I ostatnia nowość - sukienka z SH :)


Prosta i urocza, zgrabna i jednocześnie pomieści obiad, a co ważniejsze - wyglądam w niej jak milion $ :)

Jak wygląda Wasza "wrześniowa wyprawka"? :)

post signature

Kropla Zdrowia, Regenerujący krem do rąk z borowiną i masłem shea

$
0
0

Wraz z nadejściem pierwszych obietnic jesieni - zmienia się nieco zawartość torebki i kosmetyczki. Wracam do kosmetyków, które były ze mną wiosną a rozstałam się z nimi na lato.

Dzisiaj podzielę się z Wami opinią o kremie do rąk Kropla Zdrowia (KLIK).
Krem ten jest ze mną od najmroźniejszych dni zimy, przez wiosnę i upalne lato. Jak się sprawdził?

Krem do rąk KZ jest jednym z produktów Linii Medycznej KZ - serii kosmetyków adresowanych do codziennej pielęgnacji skóry szczególnie wymagającej, wrażliwej i alergicznej.
Marka Kropla Zdrowia otrzymała wyróżnienie Laur Konsumenta 2013 w kategorii Odkrycie Roku!

Krem do rąk KZ kusi obietnicą regeneracji suchej i zniszczonej codziennymi obowiązkami skóry dłoni w możliwie bezpieczny sposób.

OPIS PRODUCENTA (KLIK)

Dzięki zawartości specjalnie dobranych składników aktywnych:
  • skutecznie stymuluje proces regeneracji skóry,
  • chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych
  • po aplikacji skóra jest odżywiona, odpowiednio nawilżona, miękka i aksamitna w dotyku.
Produkt naturalny i bezpieczny nie zawiera w składzie parabenówsles, silikonów, ftalanów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, substancji z upraw modyfikowanych genetycznie, barwników. 
Zarówno krem do rąk, jak i masło do ciała został przebadany dermatologicznie.

Zastosowanie: Kremy z serii Kropla Zdrowia przeznaczone są do codziennego stosowania w pielęgnacji do każdego rodzaju skóry, w tym:
  • do przesuszonej skóry narażonej na działanie szkodliwych, drażniących substancji – personel medyczny, dłonie zniszczone środkami dezynfekcyjnymi , rękawiczkami jednorazowymi
  • do skóry narażonej na szkodliwe działanie czynników zewnętrznych (wiatr, deszcz, mróz)
  • do skóry narażonej na podrażnienia, w tym do pielęgnacji skóry pacjentów z problemem nietrzymania moczu
  • dzięki ograniczeniu czynników drażniących nadaje się nawet do bardzo delikatnej, alergicznej i atopowej skóry
Cena: 14zł / 50ml

Ponadto opis na opakowaniu obiecuje wszelkie korzyści płynące z aplikacji masła shea, torfu i olejku awokado na skórę - czyli regenerację, wzmocnienie bariery lipidowej i ochronę delikatnej skóry.

Spójrzmy w skład:


Krem opiera się na zemulgowanym maśle shea. Znajdziemy w nim więcej, niż obiecany torf i olejek awokado - bo jeszcze glicerynę, pantenol, olej makadamia i migdałowy, lecytynę, ale niestety w znikomych stężeniach. Konserwanty zaliczyłabym do tych wystarczająco bezpiecznych, chociaż nie najbezpieczniejszych.
Na marginesie - może się nadawać do kremowania końcówek włosów, jeśli nasze lubią się z masłem shea!

Sam krem ma dość zbitą konsystencję i zaskakująco dobrą smarowność. Jak na krem na bazie shea jest zaskakująco lekki, wchłania się szybko i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.

Stosowałam go dwojako - w małej ilości jak normalny krem niwelujący wysuszające działanie wody np po myciu rąk oraz grubszą warstwą jako kompres regenerujący.

Zapach kremu jest delikatny, bliżej-nieokreślony-ziołowy. Długo utrzymuje się na skórze ale nie przeszkadza.

Wydajność przyzwoita. Nie umiem jednoznacznie określić zużycia, gdyż używam kremu na zmianę z innymi kremami do rąk i olejkami, zależnie od potrzeb.

Krem zapakowano w zgrabną tubkę z nieprzejrzystego, elastycznego plastiku. Przez mały otwór łatwo wydobyć interesującą nas ilość kremu - może pojawić się problem z wydobyciem końcówki produktu. Tubkę zamyka zakrętka.
Po kilku miesiącach noszenia kremu w torebce na tubce są widoczne ślady i zabrudzenia, ale etykieta i opisy są nietknięte :)

DZIAŁANIE

Największe plusy tego kremu to wg mnie:
  • szybko się wchłania i nie brudzi,
  • doskonale koi podrażnioną skórę (np po wizycie w parku linowym i kilkudziesięciu minutach wiszenia na twardych linach, drzewach bez rękawiczek skóra jest otarta i stwardniała - wystarczyło kilka aplikacji kremu i skóra dłoni wróciła do stanu używalności :P),
  • bezpiecznie używałam go nawet podczas nasilenia alergii i AZS*
Nie plus i nie minus:
  • krem nie poradził sobie z przesuszeniem dłoni, jakie towarzyszyło mi w okresie grzewczym i nie koi wysuszenia spowodowanego domowymi porządkami (w tym aspekcie moimi ulubieńcami są kremy z mocznikiem)
  • w wilgotne i upalne dni krem jest za ciężki (ale wtedy sprawdza się u mnie tylko odżywkowanie dłoni)
  • cena - jeśli odniesiemy się do aptecznych kremów dla alergików - cena nie jest wygórowana
 Minusów jako takich nie stwierdzam!

*Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, a niesłusznie - przy problematycznej skórze twarzy dobór kremu do rąk jest bardzo ważny, gdyż bezwiednie dotykamy twarzy rękami co kilka minut, trzemy wrażliwe oczy, więc nieszczęśliwie wybrany krem do rąk może nasilać problemy z alergią, trądzikiem itp.

CZY KUPIĘ?

Nie wykluczam, że przy kolejnej fazie AZS zaopatrzę się w ten krem do rąk, bo czuję się bezpiecznie używając go. Trudno mi znaleźć krem, któremu mogłabym zaufać podczas największego nasilenia alergii.

Krem do rąk Kropla Zdrowia wypróbowałam dzięki Zielarni Lawenda. W ich asortymencie znajdziecie szeroki wybór kosmetyków tej marki KLIK - zachęcam do zapoznania się z ofertą :)

Znacie już kosmetyki marki Kropla Zdrowia?

post signature

Elkaderm, Neutrea Plus 5% Urea, Odżywka do włosów zniszczonych - hairstore.pl

$
0
0

Przychodzę do Was z kolejną recenzją skierowaną głównie do wrażliwców i alergików! Ale do lektury zapraszam wszystkich :)

Opis produktu na stronie sklepu (KLIK)

Elkaderm Neutrea regenerująca odżywka do włosów zniszczonych i suchej, wrażliwej skóry głowy.
 
Delikatna kuracja pielęgnująca.
  • Bez alkoholu, środków zapachowych i barwiących.
  • Delikatnie natłuszcza skórę głowy i działa przeciwzapalnie.
  • Zawiera 5% mocznik zapewniający optymalny poziom nawilżania.
  • Idealna dla alergików i osób z chorobami skóry głowy.
Ochrona i pielęgnacja suchej i wrażliwej skóry głowy oraz suchych, zniszczonych włosów. Specjalna receptura opracowana została by optymalnie uzupełnić działanie szamponu NEUTREA PLUS. Pomocniczo stosowana do terapii np. przy neurodermii (AZS - dop. Wiedźmy). Aloes nawilża, uśmierza swędzenia i koi podrażnienia, działa przeciwzapalnie. Wysokowartościowy olejek jojoba chroni i wygładza skórę głowy, zapobiega wysuszaniu włókien włosa. Włosy uzyskują połysk, mają zdrowe końcówki i łatwo się rozczesują.
 
Sposób użycia: Po zastosowaniu szamponu nanieść na wilgotne włosy, równomiernie rozprowadzić odżywkę i pozostawić na krótką chwilę. Następnie delikatnie wmasować i dokładnie spłukać.

Cena: 36,50zł / 250ml

Odżywkę znajdziemy w kategorii: Wrażliwa skóra głowy. Cieszy mnie ten widok :)

Etykieta w wolnym tłumaczeniu Wiedźmy!


Odżywka :)
  • z wiążącym wodę mocznikiem 5%
  • działa re-natłuszczająco i przeciwzapalnie
  • łagodna i łagodna :) kuracja
  • bez środków zapachowych i barwników
Ochrona i pielęgnacja suchej skóry głowy i suchych, zniszczonych włosó. Spechalna receptura uzupełni działanie szamponu Urea 5%. Może towarzyszyć terapii, np przy AZS.
Ekstrakt Aloe Vera działa nawilżająco. Wysokiej jakości olej jojoba ochrania i wygładza skórę głowy oraz podnosi zdolność utrzymania nawilżenia włosów. Zwiększa ochronę włókna włosa przed wysuszeniem. Włosy zyskują połysk, zdrowe końcówki i łatwiej się rozczesują.

Co zwróciło moją uwagę?

Moim zdaniem - odżywka ta ma przepiękny, prosty i bardzo bezpieczny skład (pokazany na zdjęciu powyżej). Nie mam zastrzeżenia do żadnego z tych składników, ani pod względem potencjału uczulającego, drażniącego czy nawet w kontekście drożdżaków!

Mocznik w obiecanym stężeniu 5% ma działanie nawilżające, regulujące złuszczanie naskórka, łagodzące a nawet delikatnie antyseptyczne. Nadaje się nawet dla skóry podrażnionej (z niewielkimi wyjątkami - wg ulotki Cerko u 0-3% badanych wystąpiło podrażnienie mocznikiem, w większości po zastosowaniu na ostry stan zapalny i sączące ogniska chorobowe) i przyspiesza jej regenerację. Uwaga - może matowić włosy.

Aloe Vera - znany nam dobrze wszechstronny składni łagodzący, nawilżający i regenerujący.

Olej jojoba - jeden z popularniejszych olejów roślinnych, stosunkowo uniwersalny- nadaje się zarówno do skóry suchej jak i tłustej oraz do pielęgnacji włosów. Jest stosunkowo lekki i dobrze tolerowany przez skórę problematyczną (tylko 10% NNKT omega-9).

Oprócz tego gliceryna, pantenol i witamina E - popularne humektanty, typowa baza odżywkowa (wosk i antystatyki) i całkiem ładne konserwanty.

Opinia o odżywce!

Konsystencja odżywki jest gęsta ale bardzo dobrze się rozprowadza. Zapach - praktycznie niewyczuwalny.

Opakowanie jest estetyczne - ascetyczna etykieta przywodzi na myśl produkty lecznicze. Butelka zamykana jest na korek-klik. Sama butelka wykonana jest z przezroczystego plastiku, który mógłby być bardziej elastyczny, gdyż odżywkę trzeba wyciskać - ale nie widać na niej śladów ściskania.

Wydajność - zależy właściwie od użytkownika. Przez ok. 2 miesiące używania odżywki zużyłam 3/5 opakowania.
Komfort użycia - bajka :D Produkt bardzo dobrze się rozprowadza po włosach i porcja wielkości orzecha laskowego wystarczała mi na dokładne pokrycie włosów jeszcze przed wielkim cięciem (zdjęcie poniżej). Drugi orzeszek odżywki jest potrzebny, aby rozprowadzić odżywkę na skalpie.
Odżywka w sekundę rozplątuje nawet najbardziej spuszone i splątane włosy.

Jeśli chodzi o samo działanie - wbrew temu, co sugeruje skład (dużo humektantów) - odżywka ta działa u mnie jak prawie jak emolientowa.
Włosy po użyciu tej odżywki są nawilżone, elastyczne i dociążone. Niestety również lekko zmatowione, ale nie w rażącym stopniu, nie rzuca się to w oczy. Matowość mija po następnym myciu, zmniejsza ją zastosowanie płukanki lnianej lub dołożenie na końce włosów odżywki typowo emolinetowej (np Timotei Organic Delight, Biovax). Miękkość i elastyczność utrzymuje się przy regularnym stosowaniu odżywki.

Czerwiec - jeszcze długie włosy. Blask od flesza aparatu. Widoczny puszek.

Lipiec. Włosy w świetle dziennym, dzień słoneczny.

A co ważniejsze - robi cuda z moim skalpem!

Nawilża jak szatan :) Po kilku pierwszych użyciach pojawiły się u mnie białe płatki ale problem sam minął - być może złuszczyło się to, co miało się złuszczyć. Więcej negatywnych reakcji nie pamiętam :)
Nawilżenie skalpu jest długotrwałe - dzięki tej odżywce po raz pierwszy od dawna mogłam zrezygnować z płukanki lnianej, co jest wielką wygodą!

Podczas lipcowych problemów ze skórą głowy (podrażnienie od słońca i wysokiej temperatury, infekcja drożdżakami) zrezygnowałam z tej odżywki, gdyż nie wpływała na stan skalpu, choć powinna (może należę do wybrednych 3% z badania wspomnianego wyżej?).
Mój skalp ma się teraz lepiej i odżywka mocznikowa z powrotem gości w mojej pielęgnacji i dobrze współgra z leczeniem!

Odżywka nie należy do najtańszych, ale przy takim działaniu i świetnej wydajności jest warta każdej złotówki! KUPIĘ!!

Dla kogo?
Dla posiadaczek suchych i wrażliwych skalpów oraz suchych i sztywnych włosów. Dla cienkich włosów może być za ciężka!

Opinia o sklepie!

Chciałam ponownie pochwalić przedstawicieli sklepu Hairstore.pl. Pani Ula, z którą miałam przyjemność korespondować - jest miłą i pomocną osobą, dostarczyła mi informacji o kosmetykach, o które poprosiłam (zwłaszcza składy INCI niedostępne na stronie sklepu), zwerbowała panią specjalistkę do pomocy w doborze kosmetyków dla mojego trudnego przypadku, otrzymałam nawet krótki opis, czego mogę się spodziewać po danym kosmetyku (np matowienie włosów przez mocznik).
Podoba mi się też oferta zawierające też produkty dla wrażliwców. Wreszcie mamy jakiś wybór :)

Za przesłanie odżywki do testów dziękuję sklepowi Hairstore.pl :)


Zachęciłam? :D

post signature

Wiedźma vs Kajal

$
0
0
...watching you...
[tradycyjny makijaż + kajal w szmince]

Szybki wpis. Nie bójcie się, nie zmieniam specjalizacji. Makijaży z Wiedźmą nie będzie :P

Kilka miesięcy temu pochwaliłam się zakupem Kajalu - tradycyjnego arabskiego czernidła do oczu.
Pytałyście o efekt wizualny i wrażenia :)

Najpierw oczywiście szczypta teorii :)

KHOL I KAJAL - HISTORIA
Kohl/Kajal to starożytny kosmetyk stosowany do malowania oczu. Tradycyjnie wyrabiany z mieszanki ziół, które oprócz intensywnej czarnej pigmentacji , działają pielęgnacyjnie i nawilżająco, przynosząc ulgę zmęczonym, podrażnionym i zaczerwienionym oczom, a także ochronnie, zabezpieczając przed działaniem słońca, pyłu i piasku. Czernidło to zwęża naczynka krwionośne, w oku, wybielając je i sprawiając, że tęczówka staje się bardziej wyrazista. Jest szeroko stosowane w Południowej Azji, Bliskim Wschodzie, Północnej i Zachodniej Afryce. Przeważnie stosują je kobiety , ale czasami też mężczyźni i dzieci. [...]
 Kohl znany był już w czasach starożytnych. Malowały się nim królowe i zamożne kobiety od 3100 wieku p.n.e. głównie w celach zdrowotnych. Wierzono, że będzie on chronić przed promieniowaniem silnych promieni słonecznych. Początkowo specyfik określano mianem galena, a z czasem kohl. Górne powieki podkreślano galeną (kolor czarny ), a dolne malachitem (kolor zielony). W Indiach kajal aplikowany jest niemowlętom zaraz po urodzeniu w celu podkreślenia ich spojrzenia oraz uniknięcia przeklęcia dziecka przez diabła. Przeważnie robi sie kropkę na lewej stronie czoła lub kresę na lini wodnej oka. Do tej pory niektóre kobiety same go wytwarzają domowymi sposobami. Wszystkie składniki użyte w jego produkcji posiadają lecznicze właściwości i stosowane są w Ayurvedzie i medycynie Siddha. W kulturze Panjabi surmy używają mężczyźni podczas różnych ceremonii rodzinnych i religijnych. (źródło)

Typowy skład: wosk pszczeli, oleje i woski roślinne, zwęglone zioła, witaminy, olejki eteryczne.

Kiedyś czernidła zawierały trujący ołów, obecnie (od ok. 2010r.) dopuszczone do obiegu są tylko czernidła bez ołowiu (produkt ma posiadać odpowiedni certyfikat a sprzedawca okazać go na życzenie klienta).

* * *

Mam obecnie dwa rodzaje Kajala. Obydwa kupiłam w drogerii Yasmeen.


Blue Heaven Kajal (13zł) - ma postać szminki i stożkowym kształcie. Najlepiej sprawdza się na linii wodnej, ale można też stworzyć kreskę na powiece, niestety nietrwałą (chyba, że umiemy trzymać łapska z dala od oczu ;) ). Daje uczucie chłodzenia na powiekach, delikatne i przyjemne. Kredka jest miękka i łatwo otrzymać głęboką czerń.

Hashmi Surma Kajal (7zł, teraz 9zł)- to maleństwo w czerwonym opakowaniu ma postać węgielka, jest prawie suche. Pozostawia kolor tylko na linii wodnej. 1-2 pociągnięcia dają delikatny efekt robiący oprawę oka przy minimalnym makijażu lub jego braku. Kilka pociągnięć zbliża nas do łagodnej czerni.

Cechy wspólne:
  • na powiece - niska trwałość
  • zadowalająca trwałość na linii wodnej
  • możliwość stopniowana efektu
  • umiejętnie aplikowane przyciemniają rzęsy :)
  • zupełnie inny skład niż w przypadku kredek i linerów drogeryjnych
  • w moim przypadku - obydwa nie powodują uczuleń i podrażnień (ale już moja mama, też alergik, może używać tylko tego w formie szminki)

[tradycyjny makijaż + bez vs z; kajal w węgielku]

Jakkolwiek nie maluję się na co dzień - po kajale sięgam często. Razem z zalotką i henną na rzęsy "robią oko" :)

Uważam Kajal za ciekawy produkt do makijażu. Daje nowe możliwości, zmienił moje spojrzenie na makijaż. Polecam każdej naturomaniaczce :)


A teraz proszę mi koniecznie opisać, jakie są Wasze doświadczenia z kajalami i kholami :)
A może znacie jeszcze ciekawsze produkty do upiększania?

PS: Poczytam chętnie racząc się herbatą bzową z imbirem, gdyż złapało mnie pierwsze jesienne przeziębienie :)
PS2: Bardzo podoba mi się pierwsze zdjęcie :) Moje oszy są takie hipnotajzin!! Zdjęcie nie było obrabiane graficznie, jedynie rozjaśnione.

post signature

Olej z wiesiołka BIO, Blisko Natury

$
0
0

Dzisiaj zaprezentuję Wam olej, który towarzyszył mi w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Jest to jeden z olejów rozpoznawalnych nawet wśród osób niezainteresowanych naturalną pielęgnacją. Poleca się go do pielęgnacji skóry delikatnej i wrażliwej, ale też przy skórze dojrzałej a nawet trądzikowej.


Opis producenta (KLIK)

Właściwości:
  • dostarcza niezbędnych kwasów tłuszczowych
  • pomaga przy reumatyzmie, miażdżycy, cukrzycy i wielu innych schorzeniach
  • polecany do skóry dojrzałej lub tłustej
  • reguluje nawilżenie skóry, uelastycznia ją 
Wiesiołek to roślina pochodząca z Ameryki Południowej, słynie ze swoich pięknych żółtych kwiatków, które kwitną tylko przez jedną noc i więdną następnego dnia. Sekret niezwykle cennych właściwości oleju z wiesiołka polega na obecności dwóch niezwykle ważnych nienasyconych kwasów tłuszczowych: cis-linolowego i gamma-linolenowego. (...)

Olej z wiesiołka [stosowany wewnętrznie - dop.] daje znakomite efekty w przypadku wielu, pozornie nie związanych ze sobą schorzeń. Łagodzi stany reumatyczne, zapobiega chorobom układu krążenia i nieprzyjemnym objawom zespołu napięcia przedmiesiączkowego, zmniejsza ryzyko wystąpienia powikłań w przebiegu cukrzycy i miażdżycy.

Zastosowanie i działanie: mimo, iż jest to olej schnący, polecany jest (ze względu na swoje właściwości) dla skóry dojrzałej (w kremach przeciwzmarszczkowych), suchej, łuszczącej się, wrażliwej, a także tłustej ze skłonnością do zanieczyszczeń, przy neurodermitis [czyli AZS - dop.].
Olej z wiesiołka reguluje wilgotność, przemianę komórkową i pracę gruczołów łojowych, regeneruje, łagodzi swędzenia, poprawia elastyczność skóry.
Uwagi: olej o bardzo krótkiej ważności. Zaleca się go mieszać z innym olejem roślinnym (np. jojoba), co wpłynie na przedłużenie jego przydatności.
Przy bardzo suchej, łuszczącej się skórze poleca s stosować wewnętrznie (ok. 4 x dziennie po 4 krople).

Zastosowanie:
  • bezpośrednio na skórę
  • wewnętrznie
  • do produkcji kosmetyków profesjonalnych i w warunkach domowych
  • do zabiegów w salonach kosmetycznych i salonach
Informacja dodatkowa:
Olej z wiesiołka BIO jest oznaczony certyfikatem ekologicznym  DE-ÖKO-005.
 Jego logo może być używane tylko dla produktów wytworzonych według norm ekologicznych Unii Europejskiej, czyli takich, których 95% składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego.

Cena: ok. 17zł / 50ml


Wstęp teoretyczny by Wiedźma :)

Olej z wiesiołka należy do olejów schnących. Orientacyjna zawartość kwasów tłuszczowych nasyconych to 8%, jednonienasyconych ω-9 (oleinowy) - 6%; wielonienasyconych ω-6 - 86% (linolowy - 75%, γ-linolenowy - 11%) oraz ω-3 - do 0,5% (źródło).
    Oznacza to ni mniej ni więcej, że olej ten nadaje się dla skóry tłustej i problematycznej. Ma niski potencjał komedogenny, nie będzie nasilać zmian trądzikowych czy grzybiczych i do tego nie powinien powodować wysuszania, co zdarza się olejom z dużą zawartością ω-3 i kwasów nasyconych.

    Moje wrażenia
    Olej ma gęstą, bogatą konsystencję, co przekłada się na wygodną aplikację i umożliwia przyjemny masaż.
    Wchłania się nieco dłużej ale nie pozostawia woskowej ani lepkiej warstewki.

    Minus jak dla mnie stanowi zapach - jest charakterystyczny i intensywny, co niestety, mimo świetnych rezultatów, zniechęciło mnie do stosowania oleju na większe powierzchnie skóry albo w ciągu dnia. Niektórzy określają ten zapach jako zapach mokrego psa... Niektórym pachnie on orzechowo, więc wiele zależy od nosa.

    Wydajność - jak to olej o dobrej smarowności, kilka kropli wystarczy na całą twarz, małą ilością łatwo pokryć całe włosy.

    Opakowanie to buteleczka z ciemnego szkła z plastikową zakrętką i kroplomierzem. Kroplomierz usunęłam gdyż wolę dozować oleje przez większy otwór, ale spełnia swoje zadanie.
    Papierowa etykieta ma bardzo oszczędną stylistykę, typową dla produktów Sunniva Med.
    Olej przechowujemy w lodówce i z dala od światła.

    Działanie na skórę
    Update cery: w okresie letnim mam cerę raczej mieszaną-odwodnioną - bardzo suche i ściągnięte policzki, błyszczący nosek i sporą skłonność do zaskórników, innych niespodzianek na szczęście mniej. Moja skóra jest zawsze wrażliwa, płytko unaczyniona i alergiczna, miewam AZS.
    Nałożony na twarz wieczorem - rano pozostawia skórę nawilżoną, wygładzoną i przede wszystkim jędrną jak pupcia niemowlaka! Co prawda na mojej twarzy nie widać jeszcze oznak upływu czasu, jednak jędrność jest już nie ta, więc zastrzyk sprężystości jest miłym i pożądanym uczuciem.
    Olej dobrze radzi sobie w przypadku delikatnych podrażnień - np po oczyszczaniu twarzy - oraz lekkiego wysuszenia, jakie często zdarza się w suche dni lata.
    Nie poradził sobie już tak dobrze ze skórą mocno podrażnioną, poparzoną czy po depilacji.
    W codziennej pielęgnacji dobrze sprawdził się i na obszarach suchych - nawilżenie jest zadowalające - oraz na obszarach bardziej tłustych, ze skłonnością do niedoskonałości - nie przyczynił się do powstawania zaskórników ani krostek.
    Sięgałam po olej średnio raz w tygodniu na przestrzeni prawie trzech miesięcy testów i rezultaty za każdym razem były podobnie zadowalające. Nie zauważyłam trwałej poprawy jędrności skóry, ale na to ma wpływ zbyt wiele czynników, m.in. kondycja całego organizmu.

    Jak stosuję
    Najbardziej lubię stosować ten olej solo, na skórę oczyszczoną i zwilżoną mgiełką różaną. Oczywiście można go też nakładać jak serum z żelem hialuronowym albo dodawać kilka kropli do porcji kremu.

    Działanie na włosy
    Ze względu na prowadzoną prawie przez cały okres testów kurację na skórę głowy - nie miałam możliwości stosowania oleju na włosy zbyt często. W ogóle moja pielęgnacja włosów ostatnio jest raczej uboga.
    Mam kłopot ze zmyciem go - podobnie jak zdarzyło mi się z olejem z pestek winogron. Myślę, że byłby dobrym o wiele szlachetniejszym zamiennikiem dla osób zadowolonych właśnie z oleju z pestek winogron (dużo NNKT ω-6).
    Użyty w ilości kropli na porcję szamponu lub odżywki do spłukiwania dodaje włosom wigoru i połysku a zapach nie jest odczuwalny.

    Zastosowanie wewnętrzne
    Suplementację oleju z wiesiołka poleca się przy problemach skórnych, zwłaszcza związanych z suchością i alergią oraz przy dolegliwościach PMS.
    Spróbowałam raz. Niestety zapach oleju jest dla mnie nie do przejścia :( Z chęcią sięgnę po kapsułki z tym olejem.
    Uwaga! Osoby z przewlekłymi chorobami powinny zasięgnąć informacji, czy jest dla nich wskazana suplementacja ω-6. Nie jest to wskazane np przy nawracających stanach zapalnych. Chodzi nie tyle o dawkę ω-6, co równowagę między ω-6 i ω-3, czyli razem z olejem z wiesiołka warto wprowadzić olej lniany i ryby do diety.

    Dla kogo?
    Myślę, że ten olej dobrze sprawdzi się w pielęgnacji twarzy trudnej cery mieszanej, nawet z tendencją do zmian trądzikowych oraz alergii. Niekoniecznie jako element codziennej pielęgnacji, raczej jako kuracja kilka razy w tygodniu, tak jak ja go stosowałam.
    Jeśli zapach nie będzie Wam przeszkadzał - polecam stosować również na skórę całego ciała, bo efekty są przyjemne.
    W pielęgnacji włosów - nienasycone kwasy tłuszczowe wymknęły się klasyfikacji względem porowatości włosa, więc najlepiej polecić mi go właścicielkom włosów suchych i pozbawionych wigoru; dla włosów zniszczonych może być zbyt słaby, dla cienkich i delikatnych za ciężki, chociaż co głowa to opinia.

    Czy kupię?
    Na pewno, ale niekoniecznie teraz. Zaczęła się jesień i zbliża się zima, co oznacza, że zachowania mojej cery przesuną się bardzo w kierunku suchej i megawrażliwej, a wtedy ten olej sobie nie poradzi. Będzie dobrym uzupełnieniem codziennej pielęgnacji w łagodniejszych warunkach niż zimowe.

    Olej z wiesiołka BIO testowałam dzięki sklepowi Blisko Natury.

    Znacie już olej z wiesiołka? Co o nim sądzicie?

    post signature

    Czy jestem falowana? Test z przymrużeniem oka

    $
    0
    0
    kadr z filmu Alicja w Krainie Czarów [reż. Tim Burton]

    Dawno, dawno temu - pewna młoda i niedoświadczona Wiedźma zabłądziła w zakamarkach Wizażu. Skręcając z ulicy Wrażliwej Skóry Głowy niespodziewanie znalazła się w Zakątku Loków i Fal. Zazdrośnie zerknęła na odpoczywające w Zakręconym Parku falowane i kręcone dziewczyny, sprężyste loczki, lśniące tafle fal i korkociągi . Obserwowała je zauroczona. W końcu westchnęła - "Szkoda, że nie ma tam miejsca dla mnie, moje włosy są krzywe i bez wyrazu" i odwróciła się na pięcie. Na szczęście w samą porę zobaczyła ją jedna z zakręconych kobiet i zawołała za nią "Wchodź, naszaś! Rozgość się!"...

    CZY JESTEM FALOWANA? TEST ;)

    Na poniższe pytania odpowiedz tak lub nie:
    • zawsze sądziłaś, że twoje włosy są proste ale "krzywe"
    • mają lekko wywijające się końcówki
    • przez jakiś okres w twoim życiu miałaś falki a nawet loczki: w dzieciństwie, okresie dojrzewania
    • włosom zdarzało się poskręcać np po prysznicu, na plaży
    • łapią lekki puch w wilgotne dni (dotyczy typu Wavy)
    • włosy mają tendencję do wyglądania nieporządnie
    • walczysz z wysuszonymi końcówkami
    • po wyschnięciu są krótsze niż na mokro nawet o dobre parę centymetrów
    • lepiej wyglądają wycieniowane, niekoniecznie mocno
    • nie tak łatwo było Ci znaleźć fryzjera, który potrafi dobrze obciąć twoje włosy
    Jeśli odpowiedź na większość pytań brzmi "tak" - gratulacje, masz fale!

    Ciesz się nimi i dbaj o nie, bo to skarb. Włosy wymagające ale warte zachodu. Najlepiej zadbaj o nie wg metody CG i porad w najnowszym wątku o pielęgnacji loczków i fal.

    Źródło: 
    mój wpis na wizażowym blogu z 10.2011r. KLIK
    Inspiracje:
    Lorraine Massey "Curly Girl 2"
    Obserwacje własne i cudze 


    * * *

    W świadomości przeciętnego obywatela nie ma konkretnej definicji włosów falowanych. Są te proste, kręcone i te niesforne, które robią co chcą. Tymczasem, jeśli chodzi i pielęgnację - włosy falowane jak najbardziej odróżniają się od pozostałych typów i wymagają odpowiedniej pielęgnacji i przede wszystkim zrozumienia. Możesz z nimi całe życie walczyć i ich nienawidzić - ale czy nie lepiej współpracować, oswoić, polubić? Tylko najpierw trzeba je odkryć, bo można całe życie przeżyć, nie wiedząc, że się ma fale :)

    Ten test został już opublikowany na blogu (o tu) ale dam sobie loka uciąć, że nowsze czytelniczki go nie widziały a starsze nie pamiętają :) Tak mnie naszło, żeby Wam o nim przypomnieć :)

    Wszystkie wpisy na temat wyjątkowych włosów falowanych znajdziecie w zakładce Fale i Loki w Menu!

    Falowane wpisy


    Jakie macie wyniki? Ja - 10/10 :) Stuprocentowy falopierdzielnik typu Wavy!

    Życzę miłego dnia! Łapcie słońce :)

    post signature

    Smakołyki od Cleanic

    $
    0
    0

    Chwaliłam się Wam jakiś czas temu propozycją od Cleanic - miałam okazję przetestować garść produktów tej marki idealnych na letnie wyjazdy i na co dzień. Część produktów pojechała ze mną na wyjazd, część towarzyszyła mi w torebce, część w domu towarzyszyła mi w codziennych zabiegach higienicznych.

    Produkty do testów dostarczono w bardzo estetycznym pudełku w kolorach bieli i mocnego różu. Już planuję kolejną funkcję tego pudełka - może zamieszkają w nim półprodukty?

    Zawartość pudełka od Cleanic:
    • płatki kosmetyczne z jedwabiem KLIK
    • 2x dezodorant w chusteczce KLIK i KLIK
    • 2x chusteczki nawilżane KLIK i KLIK
    • 2x chusteczki do demakijażu ROSE i HYDRO
    • chusteczki do higieny intymnej KLIK
    • patyczki do uszu professional KLIK

    Płatki kosmetyczne
    Nie wymagam dużo od płatków kosmetycznych - mają się nie rozwarstwiać, nie pozostawiać kłaczków i nie drapać skóry. Te są IMO wyjątkowo miękkie. Mała paczka jest praktycznym rozwiązaniem na wyjazd.
    Polecam wrażliwcom :)

    Dezodorant w chusteczce
    Poprawniej nazwać ten produkt antyperspirantem dezodoryzującym (?). Chusteczki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły! 
    Dłonie utrzymują świeżość wiele godzin, co było wielką ulgą w największe upały. Podczas kolejnych myć rąk jest dziwne uczucie, mydło nie chce się pienić i nie ma poślizgu, ale oprócz tego nie czułam dyskomfortu.
    Chusteczki były moim antyperspirantem podpaszanym na wyjeździe. Stosowane zamiast sprawdzonej kulki sprawdziły się bardzo dobrze - test całodziennej wyprawy na szlak zdany! Moją potliwość oceniam jako wysoką i upierdliwą, więc tym bardziej punkt dla chusteczek!

    Chusteczki odświeżające
    Zaczynając od plusów - zapach jest intensywny ale nie męczący i skutecznie maskuje nieprzyjemne zapachy.
    Na minus - niestety już pierwsze użycie spowodowało u mnie podrażnienie i swędzenie skóry rąk.
    Obydwa opakowania powędrowały do koleżanek - są z nich zadowolone.

    Chusteczki do demakijażu
    Zacznę od tego, że przez pomyłkę przysłano mi chusteczki Hydro przeznaczone do cery normalnej i mieszanej, ale niezwłocznie zauważono pomyłkę i otrzymałam przesyłkę z odpowiednimi dla mnie chusteczkami Rose (cera sucha i wrażliwa).
    Rose: Chusteczki są wystarczająco duże, żeby przykryć nimi całą twarz i dać czas płynowi zadziałać. Produkt nie poradził sobie z całkowitym usunięciem mojego dość prostego makijażu - dla pełnego oczyszczenia niezbędne było przetarcie skóry mleczkiem... Chusteczki zdają egzamin jako odświeżające do skóry twarzy, do usuwania potu i kurzu.
    Tkanina, z której wykonane są chusteczki jest dla mojej wrażliwej skóra zbyt szorstka. Wrażliwcom sugeruję ostrożność.
    Hydro: Drugie opakowanie dostała moja koleżanka o cerze normalnej. Przede wszystkim zdały trudny egzamin jako odświeżające na szlaku (pot, kurz, błoto). Materiał chusteczek ocenia jako zbyt szorstki przy skórze podrażnionej (słońce, wiatr) ale wystarczająco dobry do codziennego dokładniejszego oczyszczania skóry twarzy, jako lekko peelingujący. Wg niej są trochę tępe w dotyku.
    Lekki makijaż zmywają przyzwoicie. Są problemy z tuszem. Przy grubej warstwie podkładu rozmazują go po twarzy zamiast zmywać.

    Chusteczki do higieny intymnej
    Miękkie, delikatnie pachną, nie podrażniają, odświeżają - czyli spełniają swoje zadanie.
    Chusteczki nie zastąpią kąpieli, ale dają uczucie świeżości w ciągu dnia - w upalny dzień, podczas wyprawy czy w te dni.

    Wszystkie opakowania produktów chusteczkowych mają dobre zamknięcie, do końca opakowania sprawne, więc chusteczki pozostają czyste i nie wysychają.

    Patyczki do uszu
    Patyczki znajdują się w praktycznym opakowaniu z klikiem - opakowanie jest więc dość higieniczne ale nadal można wydobyć patyczek jedną ręką. Patyczki są wygodne w użyciu, niezbyt twarde a jednak zbite, więc nadają się do czyszczenia uszu, poprawek w makijażu, precyzyjnej aplikacji produktów (np tłustego mazidła w roli odżywki do rzęs czy zabezpieczania okolicy oka wazeliną przed farbowaniem henną).
    Nie zauważyłam różnicy w działaniu między zwykłą końcówką a profilowaną oprócz wspomnianej precyzji działania w przypadku końcówki rowkowanej.

    Produkty Cleanic miałam okazję testować za pośrednictwem Kuźni PR.
    Fakt otrzymania ich nie miał wpływu na moją opinię.

    Znacie już te produkty? Czy któryś zwrócił Waszą uwagę?

    post signature

    Short news!

    $
    0
    0

    #
    Nowości z Rossmanna i porównanie składów

    Rossmann uszczęśliwia suchoskórnych i wprowadza nową linię kosmetyków Isana Med z mocznikiem. Osobiście mocznik lubię, więc musiałam się przyjrzeć tym nowościom!

    Szampon Isana Med Urea vs Żel pod prysznic Isana Med Urea.

     
    ISANA med Urea Dusche

    Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Urea, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycerin, Panthenol, Polyquaternium-7, Parfum, Citric Acid, Sodium Benzoate [źródło]

    ISANA med Urea Shampoo
    Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Urea, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycerin, Panthenol, Polyquaternium-7, Starch Hydroxypropyltrimonium Chloride, Styrene/Acrylates Copolymer, Glycol Distearate, Laureth-4, Parfum, Citric Acid, Sodium Benzoate, Formic Acid [źródło]

    Bez wątpliwości są to myjadła silnie oczyszczające. Mocznik i substancje łagodzące częściowo zrekompensują działanie szeregu detergentów o różnej mocy i wysoko ulokowanej soli. Początki składów są identyczne, całe składy dość podobne. W szamponie pojawia się kilka składników wygładzających włosy lub poprawiających konsystencję samego szamponu, niestety pod koniec dodano też kwas mrówkowy - konserwant opisywany jako dangerously irritating).

    Wrażliwcom oba produkty odradzam, lub sugeruję rozważyć zakup żelu pod prysznic zamiast szamponu.

    BTW - mam na stanie w/w żel pod prysznic, używam go czasem w roli szamponu oczyszczającego. Oczyszcza rewelacyjnie ale niestety podrażnia.

    #
    Szukajka składników

    Natrafiłam na ciekawą wyszukiwarkę składników odżywczych w produktach żywnościowych.


    Można w niej np sprawdzić dokładną zawartość laktozy w produktach mlecznych. Albo zawartość witaminy E w produktach spożywczych.
    Wiecie, że najwięcej witaminy E (alfa-tokoferolu) ma olej z kiełków pszenicy (1,5%), następnym w kolejności olejem jest olej z orzechów laskowych (0,5%), całe dzienne zapotrzebowanie zaspokoi już łyżka pierwszego oleju.
    Znajdziemy tam pełny skład np czystej żelatyny, czyli gdyby się ktoś uparł można dokładnie przeliczyć możliwości kuracji żelatynowej ;P Jest tam nawet informacja o indeksie glikemicznym i działaniu pro- i przeciwzapalnym.

    Życzę miłego dnia :)

    post signature

    Pytanie dnia - jestem troszkę falowana...

    $
    0
    0
    www.realbeauty.com

    Często na tym blogu w komentarzach, np pod przypomnianym przeze mnie ostatniotestem na falistość włosów - pada pytanie: "Jestem tylko troszkę falowana. Jak powinnam traktować moje włosy, jak pielęgnować?".

    Odpowiem nie wprost: Jestem tylko troszkę piegowata...
    W zimie piegów nie mam, w lecie jak mocno opalę nosek to też już nie. A jak zamaluję to nie widać. Więc, czy w zimie, w lecie i jak zamaluję już nie jestem piegowata?
    No przecież jestem!
    O czym świadczą piegi? O pewnej konkretnej delikatności skóry. Więc, niezależnie, czy mam aktywne piegi czy nie - moja cera wymaga większej ochrony przed słońcem, niż identycznego kolorytu cera bez piegów.

    Więc - jeśli jestem troszkę falowana... To znaczy, że moje włosy, oprócz masy cech indywidualnych - mają swoistą szczególną delikatność i wrażliwość. Wrażliwość ta nie zmieni się niezależnie, czy będziemy o włosach myśleć jako o prostych czy falistych. I niektórych włosów falistość będzie się wyrażać przede wszystkim zachwaniem a kształtem prawie nie. Pielęgnację trzeba więc dobrać do ich wrażliwości, potrzeb, nie do kształtu! Warto zminimalizować puch i oszczędzać włosom uszkodzeń mechanicznych. A to, czy wydobędziecie skręt czy nie - to już zupełnie inna bajka.
    I czy pielęgnować będziecie zgodnie z CG czy nie - to tylko i wyłącznie Wasz wybór :)

    PS: Gorąco pozdrawiam piegusów z tego miejsca, tych troszkę piegowatych też :)

    post signature

    Skarpetki złuszczające Magic Foot Peel

    $
    0
    0

    Od kiedy usłyszałam o skarpetkach złuszczających, zapewne za sprawą bloga Azjatyckicukier - wiedziałam, że chcę je mieć! Nowatorska forma peelingu stóp w postaci kuracji kwasowej dotarła nareszcie do Polski i nareszcie trafiła mi się okazja do testów :)

    MAGIC FOOT PEEL - OPIS PRODUCENTA

    7- dniowa kuracja złuszczająco - regenerująca na stopy. Zawiera aktywny kompleks na bazie kwasów
    owocowych, który złuszcza nadmiernie zrogowaciały naskórek oraz wspomaga odnowę i wygładzenie
    skóry stóp. Kwasy powodują regulację cyklu złuszczania naskórka - dzięki czemu skóra nie domaga
    się tak częstego usuwania warstwy rogowej.

    Właściwości:
    » Łagodnie i skutecznie usuwa:
    • zrogowaciały, suchy naskórek,
    • stwardniałe odciski,
    • uporczywe małe nagniotki.
    » Zapewnia gładką, elastyczną, zdrową skórę stóp.
    Sposób użycia:
    » Przeciąć wzdłuż linii na produkcie,
    » Nałożyć produkt na stopy, w taki sposób jak skarpety,
    » Oderwać zabezpieczenie i przykleić tak, aby produkt był dopasowany do stopy,
    » Nałożyć skarpety w celu utrzymania komfortu i ciepła,
    » Produkt pozostawić na stopach 90 - 120 min.,
    » Po upływie dwóch godzin zdjąć folię zabezpieczającą i usunąć pozostałości produktu ciepłą wodą,
    » Przez pierwsze trzy dni po zabiegu skóra jest przesuszona i szorstka (nie należy wspomagać dodatkowo
    złuszczania, nie stosować tarek, pumeksów itp.),
    » Od 3 do 7 dnia po aplikacji dochodzi do widocznego złuszczenia pogrubionej i zrogowaciałej skóry.
    Ostrzeżenie:
    Nie stosować u pacjentów: z niedoborem G6PG (niedokrwistość), w ciąży, zespołem Rey’a, uczulonych na salicylany, chorych na cukrzycę. Unikać długotrwałego stosowania na duże powierzchnie lub na uszkodzoną skórę. Unikać kontaktu z oczami i błonami śluzowymi. Przerwać stosowanie w przypadku pojawienia się podrażnienia, pieczenia, świądu, zaczerwienienia. Chronić przed światłem i wysoką temperaturą. Chronić przed dziećmi. Użyć tuż po otwarciu. Wyrzucić po skończeniu stosowania. Produkt jest przeznaczony do jednorazowego użytku!

    Składniki:
    Water, Collagen, Sodium Hyaluronate , Aloe Barbadensis Leaf Extract, Propylene Glycol, Glycolic Acid, Lactic Acid, Isopropanol, Glycerin, 1.3 Butylene Glycol, Methyl Gluceth-20, Cucumber Extract, Sodium Lactate, Salicylic Acid, Xanthan Gum, Polysorbate-20, Methylisothiazolinone, Citric Acid, Dipotassium Glycyrrhizate, Malic Acid, Urea, Citrus medica Limonum Fruit Extract, Trehalose, Hederahelix Extract, Phenoxyethanol, Rosemary Extract, Poly quaternium-10.
    Cena: 99zł / opakowanie (na allegro widywane od 60zł)

    MOJA OPINIA

    Opinia o składzie
    Widzimy tu niezły koktajl kwasowy - kwasy AHA: glikolowy, mlekowy i jabłkowy oraz BHA: salicylowy - o działaniu złuszczającym. Kwas hialuronowy, ekstrakt z aloesu, glikole i mocznik mają działanie nawilżające i zmiękczające. Zawarty w sporym stężeniu kolagen będzie działać ochronnie i wygładzająco. Kuracje  kwasowe nie są moją mocną stroną, więc najbezpieczniej mi stwierdzić, że jest to zdecydowanie produkt kwasowo-pielęgnacyjny :)
    Skład jest stosunkowo bezpieczny dla alergików.

    Przygotowania
    Od kiedy wiedziałam, że będę brać udział w testach - "zapuściłam" trochę skórę, zrezygnowałam z mocniejszego peelingu. Dodając kilka dni wędrówek po górach i tygodnie biegania boso - postawiłam skarpetkom poprzeczkę wysoko!

    Warto zaplanować złuszczanie w terminie, w którym nie spodziewacie się występów boso czy długich wędrówek.

    Wygląd
    Skarpetki mają kształt bucika z dziecięcych rysunków :) Złożone mają niecałe 30cm długości.


    Dość sztywna folia wyścielona jest od wewnątrz włókniną nasączoną przezroczystym płynem.
    Płyn pachnie chemicznie i trochę alkoholowo, co mnie o tyle zaskoczyło, że alkoholu w składzie płynu jest niewiele. Do zestawu dołączone są plasterki umożliwiające dopasowani skarpetek do kształtu stóp.


    Na skarpetki złuszczające należy założyć ciepłe skarpety dla lepszego działania specyfików oraz komfortu ofiary :) Polecam wybrać mniej wyjściowe skarpety, nigdy nie wiadomo, czy płyn nie odbarwi włókien.
    W skarpetkach można chodzić, ale nie jest to szczególnie wygodne.

    Skarpetki należy nosić przez 90-120 minut. W moim przypadku po 90 minutach zaczęłam odczuwać nieprzyjemne rozgrzewanie się skóry stóp więc uznałam, że pora skarpetki zdjąć i zgodnie z opisem użycia - umyć dokładnie stopy (profilaktycznie - mydłem Alep o zasadowym pH dla ewentualnego zneutralizowania pH naskórka).

    Przebieg złuszczania
    Zostałam ostrzeżona, że podany na opakowaniu termin tygodnia jest mocno przybliżony i przebieg "wylinki" jest bardzo indywidualny. Pierwsze pęcherzyki schodzącej skóry pojawiły się na trzeci dzień od kuracji a najintensywniejsze złuszczanie trwało od 5. do 8. dnia. Na podeszwie, gdzie najwidoczniej miałam bardzo zgrubiały naskórek - suche skórki osypywały się jak zaschnięty piasek. Drobne skórki zdarzały się jeszcze do dwóch tygodni od zabiegu.

    Efekty
    Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona efektem peelingu!
    Wszystko przebiega faktycznie bezboleśnie i bardzo intensywnie. Odsłonięta "nowa" skóra jest miękka, gładka - ale nie bezbronna. Skóra jest jak nowa, ale w pełni sprawna, by o siebie zadbać.
    Zniknęły uwierające zgrubienia na piętach i podeszwie, dosłownie odpadły skórki na opuszkach palców (mam dłuższe drugie palce i wszystkie buty mnie tam uwierają), zniknęły skórki przy paznokciach. Trochę dłużej ale za to skutecznie znikały ślady po pęcherzach (made in Bieszczady :) ).
    W miejscach, gdzie skóra nie ma ciężkich przeżyć - złuszczanie było minimalne.
    Bardzo ładnie złuszczyły się moje zmiany atopowe na kostce polegające na nietypowym rogowaceniu - skóra się rozjaśniła, zmiękczyła, nie było żadnych podrażnień.


    Cała kuracja trwała u mnie nieco dłużej, niż obiecuje się przeciętnemu pacjentowi - słusznie przypuszczałam, że moje stopy mają ze mną ciężki żywot. Etap największego złuszczania jest o tyle niekomfortowy, że nie wypada pokazać się boso (np na basenie, niektórych zajęciach ruchowych), bo stopy wyglądają podejrzanie i źle.
    Zostało mi odrobinę zgrubień na obrysie pięt i pod podbiciem, tam gdzie rogowacenie sięga najgłębiej.
    Być może, gdybym regularnie wykonywała peeling skarpetkowy i wyeliminowała przyczynę - np mniej chodziła boso ;) - doczekałabym się pięknych i gładkich stópek.

    Podsumowując - jestem z produktu bardzo zadowolona - sama wykonując najdokładniejszy pedicure świata nie osiągnęłabym takich rezultatów.
    Dużym minusem jest wysoka cena, chwilowo poza moim zasięgiem.
    Myślę, że sięgnę ponownie po skarpetki złuszczające, kiedy cena stanie się dla mnie bardziej przystępna...

    Fakt otrzymania produktu Magic Foot Peel do testów nie ma wpływu na moją opinię.

    Wypróbowałyście już skarpetki złuszczające? Jakie są Wasze wrażenia?

    post signature

    Krótka ankieta - co sądzicie o wiedźmich opiniach kosmetycznych?

    $
    0
    0
    Na łamach mojego skromnego bloga pojawiło się już kilkadziesiąt tzw recenzji kosmetycznych (BTW - określenie "recenzja" odnośnie opinii o kosmetyku nie wydaje mi się do końca prawidłowe, więc powoli postaram się do niego odchodzić na rzecz "opinii").
    Recenzja (z łac. recensio oznaczającego ‘spis ludności, przegląd’, w jęz. pol. za pośrednictwem niem. Recension) – analiza i ocena dzieła artystycznego, publikacji naukowej, projektu, przewodnika, poradnika, wystawy, przedstawienia teatralnego, publikacji multimedialnej, filmu, przemówienia, meczu, mszy itp. Pełni funkcję informacyjną, wartościującą i postulatywną, nakłaniającą lub zniechęcającą. [źródło]
    Chciałabym, żeby były dla Was jak najbardziej atrakcyjne, ciekawe i wnoszące wiele informacji, dlatego proszę Was o odpowiedź na kilka pytań zawartych w poniższej ankiecie.
    Wyniki ankiety wezmę pod uwagę przy ustalaniu ulepszonego szablonu opinii kosmetycznej :) Dajcie mi znać, czy interesuje Was ogólny wynik tej ankiety, np profil wieku czytelników?

    Zapraszam :)
    Ankieta będzie otwarta do końca tygodnia, czyli do niedzieli 6.10.2013r. do godziny 15:00.



    Dziękuję za wypełnienie ankiety! Trzymajcie za mnie kciuki, to moje pierwsze doświadczenie z tego typu obiektem :)

    Życzę miłego dnia!

    post signature

    Podsumowanie wrześniowej pielęgnacji włosów, opaska sportowa i OCZKO

    $
    0
    0


    Spis kosmetyków będzie niegodny włosomaniaczki :)

    Zestawem, który się u mnie sprawdził jest...
    • szampon Pirolam (z ALS i pq) - leczniczy
    • szampon Alverde Traube-Avocado jako łagodny szampon
    • maść Clotrimazol na skalp (nie załapała się do zdjęcia :) )
    Ewentualnie:
    • odżywka Neutrea Urea Plus jako nawilżenie skalpu
    • odżywka Kallos Color do wstępnego zmywania olejów
    • emulsja do skóry głowy Emolium
    • jedwab Green Pharmacy jako wygładzacz 
    • olej perilla i Oilmedica do olejowania - sporadycznie...


    Dzięki taktyce przeciwdrożdżakowej udało mi się doprowadzić skalp do stanu, w którym dobrze znosi leczniczy szampon z ALS.
    Włosy nie wyglądają oszałamiająco, ale kuracja lecznicza działa i to jest najważniejsze.

    ~OPASKA SPORTOWA~

    Mam teraz zbyt krótkie włosy, żeby je związywać, więc w użyciu są u mnie wszelkie opaski, a na najwięcej uwagi zasługuje ta opaska sportowa Put&Stay.


    Opaska wygląda jak - trywialnie ujmując - szeroka gumka majtkówka przepleciona gumką recepturką. Dzięki temu połączeniu opaska świetnie trzyma włosy, które są dość śliskie i obecnie krótkie i zazwyczaj opaski z nich spadają - bez konieczności ściskania głowy (u niektórych to duży dyskomfort a nawet przyczyna bólu głowy!) ani naciągania włosów (naciąganie cebulek jest niewskazane przy problemach z wypadaniem). Łapie nawet krótką grzywkę!
    To bardzo praktyczne akcesorium na treningi, rower a nawet spacer na wietrze.
    Produkt był od razu przeceniony na 2zł - na zdjęciu widać powód: opaski były źle i zbyt długo przechowywane, gumeczki sparciały i zaczynają się kruszyć. 

    Ten konkretny egzemplarz kupiłam w Rossmannie trzy miesiące temu w stanie znośnym, używam jej praktycznie codziennie jeśli ćwiczę lub na po domu. Mam jeszcze kilka w zapasie, ale w gorszym stanie.

    Mimo kiepskiej jakości nadal jest to świetne akcesorium. Polecam!

    Miałam kiedyś amerykańskie gumki do włosów podobnie skonstruowane - były rewelacyjne! Używałam ich kilka lat, aż do całkowitego zużycia.

    Gdybyście natknęły się na opaski i gumki sportowe tego typu - po pierwsze: polecam zakupić :) po drugie: proszę dać mi znać, bo chętnie zaopatrzę się w pełnowartościową wersję!

    ~OCZ(K)O~

    Piszę ten wpis niekoniecznie po to, żeby pochwalić się włosami, ale wiem, ze lubicie te wpisy, więc korzystając z okazji chciałam Was poinformować o działalności Ogólnopolskiego Centrum Zaburzeń Odżywiania.

    W zaburzeniach odżywiania, takich jak bulimia i anoreksja, oprócz spadku masy ciała jednym z objawów tego, że organizm nie otrzymuje wszystkiego, czego potrzebuje, jest pogorszenie stanu skóry, kruche paznokcie, wypadanie włosów - a często zaglądacie na tego bloga, szukając pomocy właśnie na takie dolegliwości.
    Jeśli podejrzewasz, że problem zaburzeń odżywiania może dotyczyć Ciebie albo kogoś Ci bliskiego - Fundacja oferuje wieloraką pomoc - bezpiecznie i anonimowo za pośrednictwem e-maili, telefonu zaufania oraz osobiście podczas spotkań i terapii.
    Może podam banał, ale nic nie jest warte utraty zdrowia, urody i radości, bo tylko zdrowe i zadbane (dokarmione!) ciało ma siłę się bawić i cieszyć oraz sprawić, że wyglądamy pięknie!

    Zachęcam Cię gorąco do polubienia profilu OCZO na FB - być może właśnie dzięki Twojemu lajkowi ktoś otrzyma pomoc, której potrzebuje!



    Buziole!

    post signature

    Haul wrześniowo-październikowy

    $
    0
    0

    Tradycyjnie co miesiąc spowiadam się Wam z moim nabytków kosmetycznych i okołokosmetycznych na przełomie miesięcy. W tym miesiącu będzie również prozdrowotnie i jesiennie-smakowicie!

    ZAKUPOWO

    Jesień rozpoczęłam z przeziębieniem, więc znowu, jak co roku, zwracam uwagę na podniesienie odporności.

    Pierwszy wybór jest oczywisty - tran w kapsułkach. Tran jest od wieków znanym środkiem poprawiającym działanie całego organizmu, od układu nerwowego, przez układ kostny, funkcjonowanie skóry aż po ogólnie pojętą odporność. Eliksir młodości i witakności :) Tran zawiera inne rodzaje NNKT ω-3 niż oleje roślinne, czyli uzupełnia ich działanie. Jest stosunkowo bezpieczny, więc poleca się go nawet kobietom w ciąży.  Minus - nawet po kapsułkach może się odbijać rybką - póki co nie mam tego problemu :)
    Kurdybanek to tradycyjna polska roślina przyprawowa, stosowana także jako kuracja wzmacniająca i regenerująca układ pokarmowy, wg tradycji ludowych wspomaga też detoksykację, a stosowany zewnętrznie przyspiesza regenerację, łagodzi zmiany trądzikowe i gasi stany zapalne. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ. Kurację będę przeprowadzać ostrożnie i stopniowo.
    [Ziółko ma też +10 do statów za nazwę :) ]

    UWAGA!
    Ważne, żeby suplementy, preparaty witaminowe i zioła kupować w aptekach lub sklepach zielarsko-medycznych - tam sposób przechowywania i transportu podlega kontroli i mamy gwarancję, że w opakowaniu znajduje się produkt, którego oczekujemy, jakiej niestety nie mamy kupując suplementy i zioła w drogeriach czy hipermarketach.

    Nowością jest wspomniana już we wrześniowym podsumowaniu pielęgnacji maska Kallos Color, u mnie w roli odżywki myjącej na miejsce mojej ukochanej przez lata maski BingoSpa z masłem shea, która po zmianie składu przestała mi służyć. Oleje zmywa całkiem dobrze, daje niezły poślizg. Pozostawia włosy gładkie i nieznacznie dociążone. Prawdopodobnie będę ją uzdatniać humektantami.



    PYSZNE TESTOWANIE :)

    Zielarnia Lawenda w tym miesiącu rozpieszcza moje kubki smakowe :)
    Herbatka Yogi kusi odrobiną luksusowego rozgrzewania na chłodne wieczory. Herbatki Yogi otrzymały certyfikat Organic Soil Association. Skład zapowiada niezwykły smak!



    Czekolada w innym wydaniu, bez dodatku sacharozy - kto nie potrzebuje odrobiny dobrej czekolada? :)
    Jarzębina natomiast jest jednym ze smaków mojego dzieciństwa. Założę się, że jej smak przywoła wiele wspomnień :) Przetwory jarzębinowe nie należą do najłatwiejszych w wykonaniu i pewnie dlatego nie są popularne, więc czasem warto skusić się na gotowy produkt, zwłaszcza o tak prostym składzie:


    Ostatni apetyczny produkt to masło kakaowe w kostce (bryle?) ze sklepu Blisko Natury. Właściwości pielęgnacyjne masła kakaowego są w cenie przez cały rok, i dla skóry wystawianej na słońce, i w zapobieganiu suchości kiedy za oknem chłód a w domu wysusza kaloryfer. Ostrym koniuszkiem bryły można wygodnie posmarować usta czy skórki paznokci, zanim reszta się rozpuści się w dłoni. Zapach jest obłędny! Aż chce się polizać!

    Oleje z Blisko Natury:
    Olej moringa to nowość o rekordowej zawartości ω-9. Jest to olej bardzo lekki, ma nawilżać i regenerować a jednocześnie oczyszczać (sic!) nawet cerę tłustą i problematyczną. Włosom też ma nadawać miękkość, nawilżenie i oczyszczenie (sic!!). Jest też odporny na działanie wysokiej temperatury, więc już znalazł się w kremie na ciepło dla mojej mamy ]:> Brzmi ciekawie, prawda?

    Olej ryżowy... ktoś zauważył? Olej ryżowy już był przeze mnie testowany i opinię możecie przeczytać TU. Tym razem z olejem eksperymentować będzie moja koleżanka Dorotty. Zaprosiłam ją do wspólnego testowania, gdyż: jej cera i włosy są w pewnym uproszczeniu odwrotnością moich, więc mając jej i własne spostrzeżenia mogę wyrobić sobie o wiele dokładniejszą opinią o produkcie / technice pielęgnacji :) Myślę tez, że wiele z Was znajdzie coś wspólnego z jej pielęgnacją, bo jej charakterystyka jest bliżej gaussowskiej większości :) Oprócz tego - Dorotty ma kreatywne podejście do kosmetyków, chętnie miesza swoje mikstury a jednocześnie jest nieskażona blogowymi modami i ma świeższe spojrzenie na kosmetykotwórstwo. Nie bez znaczenia jest też fakt, że dzięki niej Wiedźma - Szalony Naukowiec ma nowego królika doświadczalnego i może wykonać wiele nowych eksperymentów :D
    Mam nadzieję, że spodobają Wam się opinie Dorotty :)
    http://www.poppingfun.com/

    Oby październik był tak słoneczny, jak dzisiejszy dzień! Życzę słoneczka i zdrówka :)
    Jak się macie u progu jesieni?

    post signature

    Olej perilla BIO (z pachnotki) - Blisko Natury

    $
    0
    0

    Ankieta jeszcze nie jest zamknięta, ale już staram się odpowiedzieć na Wasze sugestie odnośnie formy opinii kosmetycznych.

    Dzisiaj w menu olej specjalistyczny.

    Olej perilla (znany również jako "olej z pachnotki") to kolejny olej roślinny polecany do pielęgnacji skóry problematycznej. Dzięki rekordowej wśród olejów roślinnych zawartości NNKT omega-3 (nawet 65% czyli więcej niż lniany), antyoksydantów, antocyjanów i flawonoidów olej wykazuje silne działanie przeciwzapalne, przeciwalergiczne, łagodzi swędzenie i zaczerwienienie skóry. Kombinacja kwasów tłuszczowych sprawia, że nadaje się do każdego typu skóry problematycznej: trądzikowej (przeciwzapalny, przyspiesza gojenie, nie zapycha, nie jest pożywką dla drobnoustrojów), atopowej (łagodzi stany zapalne i alergiczne, koi świąd, regeneruje), poparzonej i podrażnionej. Może być stosowana w pielęgnacji suchych i łamliwych włosów i paznokci.
    Roślina Perilla jest tradycyjną przyprawą i dodatkiem do potraw w Azji, gdzie jest ceniona za walory odżywcze i wpływ na zdrowie, podobne jak nasz len. [źródło]

    Dodatkowo dla ciekawskich - opis producenta - KLIK



    Cena (zależnie od sklepu): 15-30zł / 50ml

    Tyle informacji dają nam liczne źródła. A co faktycznie mamy?

    WIEDŹMIM OKIEM...

    Na początek - orientacyjna zawartość kwasów tłuszczowych (źródło)
    • ω-3 - 65%
    • ω-6 - 13%
    • ω-9 - 13%
    • nasycone - 7%
    Olej perilla należy do schnących. Skład potwierdza wysoką zawartość omega-3, niski potencjał komedogenny i niską odżywczość dla infekcji dla możliwych infekcji.
    Działanie przeciwzapalne i łagodzące obiecują już same omega-3, obiecywane antocyjany i flawonoidy dodatkowo mają zmniejszać obrzęki, wzmacniać ścianki naczynek krwionośnych i przyspieszać gojenie się zmian.
    Spotkałam się z opinią, że oleje z dużą zawartością omega-3 mogą wysuszać skórę suchą.

    WRAŻENIA

    Opakowanie
    Olej przybywa do nas w butelce z ciemnego szkła z plastikową zakrętką i kroplomierzem, którego już tradycyjnie się pozbyłam :) Po otwarciu olej należy przechowywać w lodówce.

    Konsystencja i wygląd
    Olej jest lekki, łatwo rozprowadzić go cienką warstwą. Solo nie nadaje się do masażu.
    Ma żółto-zielonkawy kolor i bliżej nieokreślony, świeży, ziołowy zapach.

    Na skórę...
    Olej ten szybko się wchłania i nie pozostawia odczuwalnej warstwy na skórze. Po aplikacji daje uczucie odświeżenia i lekkiego chłodzenia, co jest bardzo przyjemne, zwłaszcza, jeśli skóra jest rozgrzana czy podrażniona. Nie wchłania się błyskawicznie, choć jak na olej jest nieźle - do kilkunastu minut. Po wchłonięciu skóra nie świeci się.
    Faktycznie nie powoduje zaskórników.
    Niewiele daje przy zaczerwienieniu (silny rumieniec od słońca lub po ruchu).

    Na włosy...
    Łatwo nałożyć olej cienką warstwą. Olej nie wchłania się we włosy. Bardzo łatwo zmywa się odżywką.
    Po pojedynczej kuracji włosy są sypkie i miłe w dotyku.
    Uspokaja podrażniony skalp, szkoda że nie ma działania przeciwgrzybiczego...
    Nie powoduje u mnie wzmożonego wypadania włosów.

    Na dłonie...
    Na skórze dłoni olej wchłania się wiele szybciej, niż na twarzy :) Bez zmywania można zasiąść przed komputerem. Nadaje ładne wykończenie paznokciom i skórkom.

    Dla kogo?

    Olej będzie odpowiedni dla osób z wymienionymi wyżej typami skóry problematycznej, potwierdzam :)
    Pomoże w pielęgnacji cery zarówno atopowej, alergicznej jak i trądzikowej, tłustej, przy zmianach zapalnych, podrażnieniach i infekcjach!
    U osób ze skórą po prostu suchą lub bardzo wrażliwą może się nie sprawdzić - są lepsze oleje do tych rodzajów skóry, np migdałowy, wiesiołkowy, różany.
    Nadaje się do pielęgnacji włosów przy infekcjach skóry głowy, gdyż nie będzie pożywką dla intruzów. Oleje z omega-3 nie są przypisane do żadnej porowatości włosów.

    Ocena

    Jest to olej z tych droższych, ale za to jest wydajny. Przez trzy miesiące zużyłam ok 20ml, stosując olej regularnie kilka razy w tygodniu na twarz, włosy, skalp, na dłonie przy okazji smarowania twarzy itp.
    Uczucie chłodzenia i kojenia było bardzo miłe w upalne dni i podobnie jest teraz, kiedy kaloryfery wysuszyły powietrze a na zewnątrz zdarza się chłodny wiatr.

    Cena oleju jest wysoka, ale jeszcze nie zaporowa. Prawdopodobnie go kupię, gdyż spełnił moje wymagania jako produkt pielęgnacyjny i jest przyjemniejszy w użyciu niż olej lniany, który był moim faworytem na podrażnienia a ma podobne właściwości ale mniej przyjemny zapach niż perilla.

    Jestem ciekawa, jak poradzi sobie ze zmianami atopowymi w zimie :)

    Olej perilla [KLIK] testowałam dzięki sklepowi Blisko Natury.

    ~PRZYPOMNIENIE~

    Do dzisiaj do ok. 15:00 możecie wypełnić moją ankietę - KLIK :)


    Znacie już olej z pachnotki / perilla?

    post signature
    Viewing all 263 articles
    Browse latest View live