Witajcie :)
Blog nieco ożył - jeśli zaglądacie na fejsa, wiecie, że odkurzam niektóre stare wpisy. Takie przedświąteczne porządki :)
Tymczasem jest niedziela, czyli dzień dogadzania włosom (lub też dzień chwalenia się wczorajszymi eksperymentami).
Oto wczorajsze włosowe menu:
- kompres - maseczka: Balsam Eco-Hysteria Odżywienie + spirulina
- łagodne mycie - szampon Alverde regenerujący
- wygładzanie - serum Green Pharmacy
Spirulina to odpowiednik kuracji proteinowej, który moje włosy najlepiej tolerują - więcej na ten temat pisałam tutaj KLIK. Pozostawia moje włosy sprężyste i z lepiej zdefiniowanym skrętem.
Szampon Alverde wygrałam dawno temu w konkursie u Kosodrzewiny. Jest ciekawym, łagodnym myjadłem. Szkoda, że nie zawsze sobie radzi z oczyszczeniem mojej skóry z nadmiaru niechcianych lokatorów.
Spa działo się z udziałem bardzo miękkiej wody. Maseczkę ze spiruliną nałożyłam na suche włosy na kilka minut, następnie zmyłam łagodnym szamponem Alverde.
Zapewnie nie było to najbardziej efektywne wykorzystanie możliwości maski, ale ze względu na ciągnące się przeziębienie - wysiadywanie z mokrą głową to nie jest najlepszy pomysł. Więc dobre i to.
Efekt? Skręt jest trochę bardziej jędrny. Włosy wymagały wygładzenia serum silikonowym.
Na zdjęciu włosy już po czapce, loków brak, ale falowatość ma się całkiem nieźle :)
Btw rzadko mam okazję wykorzystać kogoś w roli fotografa, więc chwalę się włosiem całościowo. Urosły trochę, więcej niż się wydaje, bo końcówki jak zwykle chowają się gdzieś pod spód :)
Oby stwierdzenie nie padło nie w porę - chyba zima im służy :) Niska wilgotność nareszcie pozwala mi używa humektantów (uwaga! jestem raczej wyjątkiem w tej kwestii!), nie ma wiecznego puchu - a jeszcze nie zaczęło się elektryzowanie i głęboko-zimowy przesusz. Tylko skrętu szkoda.
A jak Wam mija włosowa niedziela?
Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...