Będzie krótko :>
Tym razem postawiłam na totalny minimalizm. Są włosy, które lubią na bogato - i są te, które wolą oszczędną pielęgnację. Moje ewidentnie należą do tych drugich - lubią małoetapowe spa i produkty o krótkich składach.
*Zapomniałam umieścić na zdjęciu - przed myciem naolejowałam skalp maleńką ilością nafty kosmetycznej z olejem rycynowym.
Na zdjęciu moje nowe myjadło - Isana Med, Creme-Oel Dusche, czyli olejkowy kremowy żel pod prysznic z Rossmana, ich nowość w ofercie dla wrażliwców. Myjadło nie ma w składzie Cocamidopropyl Betaine ani soli, czyli składników, które z jakiegoś powodu podrażniają mi bardzo skórę. Ma bardzo dużo olejów, w tym zwłaszcza olej sojowy bogaty w omega-6, który jest dobry dla skóry problematycznej, nie nasila zmian zapalnych, nie dokarmia infekcji itp. Oblepiaczy i ekstraktów roślinnych brak. Zaryzykowałam i okazuje się, że to był strzał w 10 :)
Do tego stary dobry znajomy - żel lniany w formie płukanki. O ile myjadło zapowiada się bardzo dobrze i włosowo i skalpowo - tak z żelem lnianym już się chyba nie lubimy, wielka szkoda :(
![]() |
Isana Med, Creme-Oel Dusche |
A co na to włosy?
Tuż po wieczornym myciu:
Rano, bez reanimacji:
A co na to skalp? Bardzo dobrze jak na ostatnie perypetie. "Nowe-stare" podejście czyli "minimum z minimum" to chyba był dobry pomysł.
Jak minęły Wasze weekendowe spa?
Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...